Jak zachęcić najbliższych do oszczędzania?
A więc stało się. Podjąłeś decyzję, że czas ogarnąć swoje finanse i zamiast patrzeć jak pieniądze uciekają Ci przez palce chcesz pokazać im w którym kierunku powinny płynąć. Super. Bardzo dobra decyzja. Jest plan, a Ty masz motywację, żeby zacząć działać. Ale nagle zderzasz się ze ścianą. Otóż, członkowie Twojej rodziny niekoniecznie podzielają Twój entuzjazm. Niekoniecznie chcą zmieniać swój styl życia i nawyki. Co teraz? Spokojnie. To nie koniec świata. Jest kilka sposobów na to, żeby zachęcić ich do wspólnej misji.
Zacznij od rozmowy.
To od czego powinieneś zacząć to od zebrania całej ekipy w jednym miejscu i poproszenia ich o wysłuchanie tego co masz do powiedzenia. Przygotuj się do tego odpowiednio tzn. zastanów się co powiesz, wyczekaj odpowiedni moment i ruszaj. Bądź nastawiony pozytywnie. Musisz się przygotować też na to, że spotkasz się z obiekcjami więc warto, żebyś wiedział jak na nie odpowiedzieć. Zapytaj wprost co stoi na przeszkodzie przed oszczędzaniem.
Obiekcji może być wiele. Najczęstsze z nich to:
1) “nie mamy z czego oszczędzać”/”przecież już oszczędzamy i bardziej się nie da”
Zawsze da się znaleźć obszar, który można poprawić. Żyjąc na “autopilocie” często nie zwracamy uwagi na naszą codzienność. Wystarczy jednak zatrzymać się na chwilę i spojrzeć z roli obserwatora na nasze nawyki. Dotyczy to również oszczędzania. Przyzwyczajamy się np. do tego, że kupujemy określone produkty, a wystarczy rozejrzeć się czy nie da się ich zastąpić tańszymi, oczywiście nie tracąc na jakości. Najlepszym sposobem na weryfikację, a później optymalizację wydatków jest prowadzenie budżetu domowego. Nie bagatelizuj tego narzędzia. Zobaczysz z lotu ptaka gdzie uciekają Twoje pieniądze i dzięki temu będziesz wiedział, które obszary można poprawić.
2) “życie jest za krótkie, żeby sobie czegokolwiek odmawiać”
Owszem. Życie jest krótkie, ale nie oznacza to, że musimy trwonić ciężko zarobione pieniądze. O wiele trudniej jest zarobić 100 zł niż wydać 200 zł. Można spojrzeć na to z tej perspektywy – ile godzin musimy pracować, żeby zarobić na kolejną zachciankę. Jeżeli zarabiasz 25 zł za godzinę, a chcesz kupić sobie jakiś gadżet za 500 zł to oznacza, że musisz pracować na niego 20 godzin (2,5 dnia). Czy jest tego warty?
3) “nie po to pracujemy, żeby nie wydawać”
Oczywiście pieniądze są po to, żeby je wydawać. Musimy jednak ustalić czy koniecznie na rzeczy, które są nam zbędne. Nie musimy od razu przewracać życia do góry nogami. Da się i oszczędzać i normalnie żyć. Często wydajemy też pieniądze, żeby się nagradzać np. po ciężkim dniu w pracy. Nie ma w tym nic złego dopóki nie stanie się to codziennością. Należy pamiętać o tym, że nie da się zjeść ciastko i mieć ciastko. Albo odkładamy na naszą przyszłość albo zamawiamy pizzę i sushi kiedy najdzie nas na to ochota.
4) “nie potrzebujemy prowadzić budżetu, bo wiemy ile wydajemy”/”nie mamy czasu, żeby zajmować się prowadzeniem budżetu”
Budżet domowy to fundament ogarniania naszych finansów. To najlepszy sposób, żeby sprawdzić gdzie dokładnie wędrują nasze pieniądze. Dopiero na podstawie analizy naszego budżetu możemy podejmować kolejne kroki. Uwierz mi, że można się zdziwić. Spójrz na swoje gospodarstwo domowe jak na firmę. Firma, która nie kontroluje swoich wydatków może szybko się zamknąć. Rodzina, która nie kontroluje swoich wydatków boryka się z różnymi problemami. Nie trzeba wcale poświęcać wielu godzin na prowadzenie budżetu. Wystarczy, że raz w tygodniu wprowadzisz do excela wszystkie paragony, które zbieraliście przez cały tydzień. Zajmie Ci to ok 15-20 minut. Pamiętaj, że wszyscy domownicy powinni zbierać paragony albo rejestrować swoje wydatki. Wszyscy gracie do jednej bramki. Sam nie wygrasz meczu, a na pewno będzie trudniej.
Więcej na ten temat we wpisie -> Budżet domowy – zobacz gdzie uciekają Twoje pieniądze
![](https://www.pelnakieszen.pl/wp-content/uploads/2022/11/biznes-online-5.png)
Cel uświęca środki.
Koniecznie nakreśl wizję tego jaki ma być efekt wspólnego oszczędzania. Nie będziecie tego robić przecież dla zabicia czasu. Waszym celem jest bezpieczeństwo finansowe czyli coś co jest bardzo istotne w życiu. Chcecie przecież być zabezpieczeni na wszelkie nieprzewidziane sytuacje. Chcecie spać spokojnie. Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale komfort psychiczny już tak.
Czyny, nie słowa.
Może się tak zdarzyć, że Twoje namowy pójdą na marne. Wiem jak to jest. Każdy dojrzewa do pewnych decyzji w swoim czasie. Bądź cierpliwy. Ja swoją żonę przekonywałem kilka miesięcy do oszczędzania. Dopiero po czasie przyznała mi rację. U Ciebie może być podobnie z przekonywaniem żony/męża/partnerki/partnera/dzieci. Nie przejmuj się. Rób swoje. Pokaż swoimi czynami, że można oszczędzać i że przynosi to namacalne rezultaty. To najlepszy sposób, żeby otworzyć komuś oczy. Rosnące cyferki na koncie są najlepszym motywatorem. Jeżeli nie od razu to za jakiś czas reszta przyłączy się do Twojej misji gdy zobaczy, że to działa.
Zewnętrzne wsparcie.
Warto skorzystać ze wsparcia kogoś kto zajmuje się finansami. To potwierdzenie, że nie tylko Ty uważasz, że warto oszczędzać. Możesz podsunąć domownikom jakiś artykuł z bloga o oszczędzaniu. To nie muszę być ja. Jest wiele osób, które przekazuje wiedzę na temat finansów. Najważniejsze, żeby treść artykułu była wiarygodna. Jeżeli chcesz skorzystać z mojej pomocy to podeślij najbliższym mojego darmowego ebooka “Zarabianie przez oszczędzanie“. Uważam, że treść w nim zawarta jest w stanie zmotywować do działania, ponieważ opiera się w głównej mierze na psychologii i tłumaczy w jaki sposób jesteśmy skonstruowani. Oczywiście w kontekście podejścia do finansów.
Napisz koniecznie na kontakt@pelnakieszen.pl jak Ci idzie zachęcanie rodziny do oszczędzania. Zwłaszcza jeżeli masz z tym jakiś problem. Chętnie pomogę! 🙂
Zapraszam Cię również do przeczytania artykułu Gdzie są moje pieniądze?
![](https://www.pelnakieszen.pl/wp-content/uploads/2023/04/Miniaturka-YT-3-1024x576.png)